Siadam wieczorem na kanapie, otwieram
książkę i „połykam” od razu pięćdziesiąt stronic. Jeżeli taka sytuacja się
zdarzy, oznacza to, że książka bardzo mi przypadła do gustu. To opisane powyżej
zjawisko, miało miejsce wczoraj z książką Lisy Jewell „Prawdziwa historia
Melody Browne”. Mam wrażenie, że jest to zwykła a zarazem niezwykła powieść. Dałam
się najpierw zwieść pozom okładki. Z przodu szary kontur kobiety, który zdawał się
zapowiadać kolejną babską powieść. Streszczenie z tyłu zaintrygowało mnie
jednak na tyle, że postanowiłam pożyczyć tą książkę.
Gdy Melody Browne miała dziewięć lat, w
pożarze straciła dom, a wraz z nim wszystkie zabawki, zdjęcia i pamiątki.
Ogień, zniszczył także jej wspomnienia – Melody nie pamięta niczego do dnia
swoich dziewiątych urodzin. Teraz ma trzydzieści trzy lata i mieszka ze swoim
siedemnastoletnim synem w Londynie. Nie odwiedza rodziców, odkąd opuściła dom w
wieku piętnastu lat. Pewnego dnia zdarza się coś niezwykłego. W trakcie seansu
hipnotyzerskiego na scenie traci przytomność – a kiedy dochodzi do siebie
zaczyna jednocześnie odzyskiwać pamięć. Początkowo te wspomnienia nic dla jej
nie znaczą, ale powoli, dzień po dniu, składa po kawałku prawdziwą wersję
wydarzeń ze swojego dzieciństwa. Wspomnienia okazują się gorzko-słodkie. Każda
przypomniana postać, jest dla Melody tajemnicą. Kobieta stara się znaleźć
odpowieć na pytania dotyczące jej przeszłości.
Powieść napisana jest prostym językiem.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie, co w cale nie oznacza banalnej opowieści.
Lisa Jewell napisała wzruszającą powieść o trudnym dzieciństwie mądrej a
jednocześnie bardzo zagubionej dziewczynki. Czytając tą książkę, nie sposób
pozostać obojętnym na los małej Melody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz