czwartek, 29 listopada 2012

Biała Masajka


 Tym razem pozwolę sobie zacząć od końca. Scena końcowa ma ogromne znaczenie i jest dla mnie bardzo wymowna.

Autobus jadący prostą, pustą drogą. Dookoła cicha i piaszczysta afrykańska ziemia. W autokarze wśród miejscowych podróżnych siedzi młoda, blond włosa, biała kobieta z dzieckiem na ręku. Kilkuletnia dziewczynka, która siedzi na jej kolanach jest śliczną mulatką. Kobieta ze smutkiem spogląda przez okno. Żegna się z Kenią, która była przez kilka lat jej domem. Ostatni kadr filmu ukazuje oddalający się autobus, za którym unosi się wirujący piach afrykańskiej drogi. Scena trwa dobrą minutę. Na pewno nie jest to happy end, ale czas na nostalgiczne podsumowanie całej historii.

Corinne jest Szwajcarką, której życie wydaje się być poukładane. Prowadzi swój sklep, ma narzeczonego, w którym jest zakochana. Właśnie z nim spędza wakacje w Kenii. Ostatniego dnia pobytu, na promie do Mombasy, poznaje Lemaliana. Corinne jest tak bardzo zauroczona masajskim wojownikiem, że postanawia pozostać w Afryce.

W tym przypadku scenariuszem było życie. Corinne Hofmann spisała swoje wspomnienia z pobytu w Kenii w książce pt. „Biała Masajka”. Później, na podstawie tej powieści, został nakręcony film o tym samym tytule. Film ten lubię i za każdym razem oglądanie jego sprawia mi przyjemność. Jednak jakby głębiej się nad tym zastanowić…

Zarówno książka jak i jej ekranizacja wzbudzają kontrowersyjne emocje. Można powiedzieć, że autorka „Białej Masajki” wykazała się odwagą publikując swoje szczere, a czasem bardzo intymne wspomnienia. To nie jest zwyczajna powieść o miłości. Owszem, najpierw mamy romantyczne zauroczenie i miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak życie w buszu szybko weryfikuje wyobrażenia Corinne o związku z Lemanianem. Szwajcarka doświadcza nie tylko szczęścia z ukochanym mężczyzną  ale również trudów życia w obcym kraju i wielkich rozczarowań. Ta miłość była wystawiana na ciężkie próby. Historia nie kończy się szczęśliwie. Corinne w pewnym momencie nie wytrzymuje ciągłych bezpodstawnych oskarżeń męża. Zabiera ich kilkuletnią córeczkę i wraca do swojego rodzinnego kraju.

Czy ta miłość była prawdziwa? Myślę, że tak;  przynajmniej na początku. Mimo swoich starań, wydaje mi się że nie do końca rozumieli siebie nawzajem. Corinne chciała w swoim mężczyźnie mieć nie tylko oparcie ale również przyjaciela i partnera, który będzie jej ufał. Lemanian, wychowany w innej kulturze, inaczej widział rolę swojej kobiety. Corinne była kobietą przedsiębiorczą, która chciała samodzielnie podejmować niektóre decyzje dotyczące życia swojej rodziny. Jej mężowi nie odpowiadało takie postępowanie.

Decyzja o odejściu nie była łatwa. Ale co zrobić kiedy miłość się kończy?  Wyobrażenia o wspólnym życiu rozchodzą się w rożnych kierunkach…

Gdy Lemanian widział, jak Corinne wsiada do autobusu z córeczką na rękach zrozumiał, że wyjeżdżają do Szwajcarii na stałe, ponieważ już dawno przestała czuć się kochaną i szczęśliwą białą Masajką. 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Obieżyświat


„Chata obieżyświata” to cykl spotkań, które odbywają się w jednej z restauracji znajdującej się w  moim mieście. Podróżnicy amatorzy opowiadają o swoich podróżach do różnych zakątków  na świecie. Wczoraj pierwszy raz byłam na takiej prelekcji. Odniosłam bardzo pozytywne wrażenie. Spotkanie poświęcone było Nowej Zelandii. Opowiadający zaciekawił mnie i resztę zebranych  opowieścią o swoim pobycie w tym egzotycznym kraju. W jego wystąpieniu było po trosze wszystkiego. Informacje o geografii kraju, ludziach, kulturze. Nie były to jednak suche i nudne fakty. Prowadzący w swoją opowieść wplatał ciekawostki i anegdoty. Podczas wykładu publiczność mogła zadawać podróżnikowi pytania. Ta interakcja sprawiała, że spotkanie sprawiało wrażenie swobodnej dyskusji. Podczas całego spotkania były wyświetlane prywatne zdjęcia podróżnika. Było na nich widać piękno Nowej Zelandii.
Z wielką przyjemnością wybiorę się za dwa tygodnie na kolejną prelekcje. Słyszałam, że będzie o Etiopii…