sobota, 27 października 2012

Książę w teatrze


Był sobie pewnego razu mały chłopiec. Mieszkał on sam na swojej maleńkiej planecie. Miał swoje obowiązki i rytuały. Czuł się tam bezpiecznie. Pewnego dnia postanowił wyruszyć w podróż. Na odległych planetach chciał znaleźć bratnią duszę – przyjaciela. W trakcie swojej podróży odwiedził również Ziemie.
Kilka lat temu miałam możliwość wystąpienia sztuce na podstawie powieści Antoine de Saint-Exupéry „Mały książę”. Warto Wspomnieć, że był to bardzo ciekawy projekt. Młodzież biorąca udział w warsztatach teatralnych, zaprosiła do współpracy kilka osób niepełnosprawnych. Mimo że mam dosyć mocno zaburzoną mowę, i dla mnie znalazła się mała rola. Zagrałam zataczającego się pijaczynę, który pił (prosto z gwinta), aby zapomnieć. Zapomnieć, o swoim piciu. Mały Książę zdziwił się na taką postawę pijanego człowieka w przekrzywionym krawacie i krzywo zapiętej marynarce.
Zanim kurtyna idzie w górę…
Wszystkie przygotowania zaczynają się od napisania scenariusza i rozdzielenia ról. Potem są próby, duble poszczególnych scenek, szum i ruch na scenie. Nowe pomysły. Cisza i skupienie. Ekipa była zwarta i sumiennie przychodziła na próby. Tej niepowtarzalnej atmosfery najbardziej mi brakuje. Za każdym razem, gdy widzę w telewizji relację z jakiś teatralnych prób, ogarnia mnie tęsknota.
 Mimo, że była to jedyna sztuka, w której grałam, było to coś ważnego dla mnie. Występowałam przecież na scenie w prawdziwym teatrze.

Wszystko zdarzyło się wiele lat temu.
A Mały Książę powrócił do swojej Róży:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz